Jerzy Szmit
Polski polityk, publicysta, samorządowiec, były marszałek województwa warmińsko-mazurskiego, senator VI kadencji, poseł na Sejm VII kadencji. Prezes Fundacji im. Piotra Poleskiego.
Można przejść do historii na różne sposoby. Marek Belka z SLD zapisał się w historii, gdy w 2002 roku jako minister finansów wprowadził „podatek od zysków kapitałowych”. Od tego czasu zaczął być naliczany i pobierany 20% podatek od odsetek uzyskiwanych od lokat i depozytów bankowych. W 2004 stawkę podatku obniżono do 19%, ale objęto nim również dochody uzyskiwane z obligacji, dywidend, papierów wartościowych, funduszy kapitałowych. Podatek obowiązuje do dzisiaj.
Warto o chwilę namysłu czy od tego podatku nie odstąpić. Jednym z największych dzisiejszych problemów jest inflacja. Ceny mogą szybko rosnąć, gdy na rynku jest dużo wolnego pieniądza i konsumenci są gotowi drożej kupować towary i usługi. Mechanizm spirali inflacyjnej jest dobrze opisany i wielokrotnie sprawdzony. Jednym ze sposobów walki z inflacją jest obniżanie podaży pieniądza. Między innymi dlatego w czasach wysokiej inflacji wzrasta oprocentowanie kredytów, ale też (choć oczywiście w mniejszym stopniu) lokat i depozytów.
Na dzisiaj instytucje finansowe oferują oprocentowanie lokat na poziomie 7-8%, czyli około połowy poziomu inflacji. Jeżeli uwzględnimy podatek Belki, wychodzi, że realny poziom oprocentowania wynosi 5,67-6,48%.
Bardziej ryzykowne formy gromadzenia oszczędności
Każdy, kto chce mądrze gospodarować swoim majątkiem – a w tym wypadku oszczędnościami – zastanawia się jak je ulokować. Lokata bankowa jest najprostszą, najpopularniejszą i bezpieczną formą gromadzenia oszczędności. Dostępną praktycznie dla każdego. Jednocześnie system bankowy jest zasilany środkami, które go stabilizują i wzmacniają. Jeżeli jednak oprocentowanie gromadzonych środków jest zbyt niskie, pieniądze w wyniku decyzji ich właścicieli opuszczają bezpieczną przystań i poszukują innych miejsc, gdzie mogą być lepiej ulokowane. Niedawni depozytariusze są gotowi zaakceptować wyższe ceny alternatywnych lub bardziej ryzykownych form gromadzenia oszczędności, na przykład w walutach obcych.
Odstąpienie od podatku Belki byłoby wyraźnym i mocnym sygnałem do oszczędzania. Taką decyzją podnosi się oprocentowanie oszczędności, a to automatycznie skłania do składania nowych środków, jak i pozostawienia tych, które były wcześniej zdeponowane. W efekcie wolnych pieniędzy na rynku będzie mniej, a w konsekwencji presja inflacyjna mniejsza.
Oczywiście można powiedzieć, że odstąpienie od podatku Belki będzie z korzyścią dla części społeczeństwa posiadającej zasoby finansowe. Jednak prawdą jest też to, że na wysokiej inflacji najwięcej tracą ci, którzy dwa razy oglądają każdą złotówkę – najmniej zasobni.
Z tytułu podatku Belki w ubiegłym roku do budżetu trafiło 4,16 mld, w tym od lokat i depozytów bankowych 1,42 mld zł. W tym roku ze względu na napaść Rosji na Ukrainę, wynikające z tego inflację i zawirowania na rynkach finansowych wpływy mogą być nawet dwukrotnie wyższe. Niemniej jednak ograniczenie inflacji i zachęta do oszczędzania są więcej warte.
Z najnowszych informacji wynika, że Ministerstwo Finansów przygotowuje rozwiązanie znacząco redukujące zakres podatku Belki. Bardzo dobrze: niech znikają dokuczliwe pamiątki rządów SLD- PSL.