Ryszard Czarnecki
Parlament Europejski przyznał nagrodę Sacharowa – nazwaną tak na część rosyjskiego opozycjonisty z czasów Związku Sowieckiego – prezydentowi Ukrainy i społeczeństwu tego kraju. Wybór był oczywisty, choć zacnych kandydatów było wielu, choćby obrońcy chrześcijan prześladowanych w Afryce i Azji.
Jednak w Strasburgu na ostatniej sesji PE w tym roku działo się wiele innych rzeczy godnych odnotowania. Dla polskich rolników – i dla Rzeczypospolitej w ogóle, jako jednego z dwóch państw w UE o największym procentowo udziale rolników wśród osób czynnych zawodowo – debata o „Długoterminowej wizji dla obszarów wiejskich UE”.
Dla polskich pasażerów kolei ważny był raport dotyczący „Planu działania na rzecz rozwoju dalekobieżnych i transgranicznych kolejowych przewozów pasażerskich”. Jednak znacznie więcej Polaków korzysta, gdy chodzi o ruch międzynarodowy – z samolotów. Stąd też istotna była debata o obecnych problemach w sektorze lotnictwa cywilnego „i ich skutkach dla pasażerów, pracowników przepustowości i bezpieczeństwa”. Zarówno rumuńska komisarz Adina – Ioana Valean, jak i europosłowie zwracali uwagę na słabą egzekwowalność prawa ochrony pasażerów linii lotniczych. W teorii przepisy UE gwarantują pasażerom samolotów prawo do zwrotu kosztów, prawo do zmiany trasy, jak również prawo do opieki w określonych okolicznościach czy prawo do otrzymania odszkodowania finansowego. Ale praktyka… Prawa pasażerów należy wzmacniać, a nie ograniczać, a przecież takie propozycje też się pojawiają.
W wymiarze stricte politycznym ważna była, szczególnie dla mnie, jako koordynatora z ramienia Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Komisji Specjalnej do spraw Obcych Ingerencji we Wszystkie Procesy Demokratyczne w Unii Europejskiej, w tym Dezinformacji, debata na temat: „Obrona demokracji przed ingerencją zagraniczną”. Chodzi tu oczywiście głównie o Rosję, choć nie tylko. Warto podkreślić, że ta speckomisja powstała dzięki raportom na ten temat podejmowanych przez PE z inicjatywy EKR już w zeszłej kadencji europarlamentu.
Zapewne jednak najbardziej interesującą dla polskiej i europejskiej opinii publicznej była debata na temat największego skandalu korupcyjnego w instytucjach UE od 20 lat. Potoczyła się głowa Greczynki – wiceprzewodniczącej PE z ramienia socjalistów, jak również Belgijki – też socjalistki – przewodniczącej prestiżowej Podkomisji Praw Człowieka. Przyjęto rezolucję potępiającą, a jakże, korupcję. Pytanie jednak, na ile sprawa ta ograniczy się jedynie do papieru, a na ile przełoży na praktykę polityczną na różnych szczeblach UE. Przypomnę, że 17 lat temu ówczesny przewodniczący Komisji Europejskiej, były premier Portugalii Jose Manuel Durao Barroso wprowadził „Plan D” – „D” od „Demokracja” – domagając się zdemokratyzowania Komisji Europejskiej i jej większej transparentności dla obywateli. Plan był może i ciekawy, ale pozostał w praktyce na papierze.
Najciekawszym dla mnie momentem debaty na temat korupcji w PE było powtarzające się twierdzenie socjalistów, że to oni są… ofiarą tego skandalu! Aha. Wszystko jasne.