warsawinstitute.org
Styczniowe manewry „Juniper Oak 23” żołnierzy amerykańskich i izraelskich mają pokazać całemu światu że wojna w Ukrainie nie rozprasza Waszyngtonu na tyle, by zapomniał o Bliskim Wschodzie. Przesłanie jest skierowane przede wszystkim w stronę Chin, Rosji i Iranu. Stosunki dwóch ostatnich są ostatnio bliższe niż kiedykolwiek wcześniej.
Manewry „Juniper Oak 23” są największymi jak dotąd wspólnymi ćwiczeniami sił Izraela i USA. Uczestniczy w nich 6400 żołnierzy amerykańskich i 1100 izraelskich, sto samolotów amerykańskich – cztery bombowce B-52, cztery myśliwce F-35 i 45 myśliwców F/A-18 Hornet oraz 42 izraelskich. Na wodach pływa dwanaście okrętów obu armii, w tym lotniskowa grupa uderzeniowa. Zakres ćwiczeń obejmuje operacje morskie, lądowe, powietrzne, związane z wojną elektroniczną, a nawet kosmiczne. Te wspólne ćwiczenia wojskowe prowadzone są już od ponad 20 lat.
Celem manewrów, według redakcji NBC, jest pokazanie, że aktywność USA na Bliskim Wschodzie nie maleje, czego, w ostatnim czasie, obawiali się regionalni sojusznicy. Mają również pokazać potęgę wojskową Stanów Zjednoczonych oraz siłę sojuszu z Izraelem, który nie słabnie mimo zmian rządu izraelskiego. Oczywiste, że przekaz skierowany jest przede wszystkim w kierunku rywali obu krajów, Rosji, Chinom i Iranowi. „Ćwiczenia dotyczą całego wachlarza scenariuszy, a Iran może wyciągnąć z tego pewne wnioski” – powiedział szef Dowództwa Głównego USA, generał Michael Kurilla. „Ćwiczenia poprawiają interoperacyjność z naszymi partnerami, zwiększają naszą zdolność do reagowania na sytuacje kryzysowe i podkreślają nasze zaangażowanie na Bliskim Wschodzie”- dodał.
Współpraca wojskowa obu krajów to nie tylko te manewry. W lipcu ubiegłego roku USA i Izrael podpisały umowę, na mocy której Waszyngton udzieli Izraelowi pomocy w razie wojny. We wrześniu Pentagon zakupił cztery tankowce KC-46A produkcji Boeinga dla izraelskich sił powietrznych, które mają zasięg prawie 12 tysięcy km i umożliwiają Izraelowi ataki lotnicze na irańskie instalacje jądrowe, odległe o ponad 1500 kilometrów. W listopadzie zaś przeprowadzono symulacje ataków na miejsca, w których Irańczycy pracują nad bronią jądrową.
Odpowiedzią Iranu jest zacieśnianie przyjaznych stosunków z Rosją. Sojusz obu państwa przeciwko Zachodowi trwał przez dziesięciolecia, ale stosunki te były zabarwione nieufnością. Wojna na Ukrainie może to wszystko zmienić, zmuszając Moskwę do uznania Iranu za jednego z głównych partnerów zagranicznych w celu zabezpieczenia bardzo potrzebnych dostaw wojskowych z Teheranu i znalezienia ostatniej deski ratunku dla jej dotkniętej sankcjami gospodarki. Współpraca wojskowa między Kremlem, a Teheranem zaowocowała dostawami setek bezzałogowych dronów bojowych produkcji irańskiej, które Rosja użyła do niszczenia ukraińskich miast i infrastruktury cywilnej. Jak ocenia amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW), wkrótce możliwa jest kolejna dostawa tych maszyn z Iranu. W zamian Iran ma otrzymać od Rosji 24 myśliwce Su-35 oraz bezprecedensowy poziom wsparcia wojskowego i technicznego.
Dawid Krupa jest studentem czwartego roku prawa na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracował z różnymi instytucjami kultury takimi jak Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, Muzeum Powstania Warszawskiego czy Fundacja Forum Dialogu. Do jego zainteresowań należą polityka krajowa, stosunki międzynarodowe, religioznawstwo i ogrodnictwo.
Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.