Ryszard Czarnecki
Za rok – o ile wojna w Europie Wschodniej się nie przedłuży – czekają Ukrainę podwójne wybory: prezydenckie, jak również do Werchownej Rady czyli jednoizbowego parlamentu ukraińskiego. Wbrew pozorom, mimo że trwa krwawa wojna cień zbliżających się wyborów, zwłaszcza prezydenckich, wydaje się być coraz bardziej widoczny. Może to brzmieć jak paradoks, bo przecież wojna Rosji z Ukrainą dominuje przekaz medialny w wymiarze całej Europy Wschodniej –ale to jednak wybory, szczególnie głowy ukraińskiego państwa, są istotnym punktem odniesienia. Nie można, jak sądzę, zrozumieć bez kontekstu wyborczego szeregu decyzji politycznych prezydenta Wołodymyra Zełenskiego , w tym także ministerialnych i urzędniczych dymisji. Wbrew wielu analizom podłożem niektórych z tych dymisji niekoniecznie była korupcja. Bo przecież takich zarzutów nie było w kontekście pozbawionej stanowiska Rzecznika Praw Obywatelskich Ludmyły Denysowej, byłego zastępcy prokuratora generalnego Ołeksija Symonenko, czy wiceszefa administracji prezydenckiej Kyryło Tymoszenko.
Zapowiadaną dymisje szefa MON Ołeksija Reznikowa też trudno uznać za pokłosie antykorupcyjnej krucjaty. Prawdopodobny awans szefa wywiadu wojskowego gen. Kyryło Budanowa na ministra obrony jest zapewne elementem pewnej układanki przedwyborczej: próbą zapewnienia poparcia określonych środowisk polityczno-militarnych dla urzędującego prezydenta. Obecny szef MON jest człowiekiem Zełenskiego w stu procentach – ale następcy Poroszenki chodzi przecież, jak się wydaje, o poszerzenie bazy politycznej, a nie tylko cementowanie obecnej. To też sygnał, że prezydent Zełenski jest prawdopodobnie w sytuacji, w której musi szukać poparcia szerszego niż dotąd.
Rewizje przeprowadzone u Ihora Kołomojskiego, oligarchy i szefa związku zrzeszającego ukraińskich Żydów zapewne miały racjonalne uzasadnienie – tyle, że tajemnicą poliszynela na Ukrainie jest to, że to Kołomojski przez lata stał za Zełenskim, bardzo mocno wspierał pomysł zgłoszenia go na prezydenta(niektórzy mówią, że to był jego pomysł…),, a także miał finansować kampanię wyborczą byłego aktora. Jest jeszcze jedna rzecz bardziej niż ciekawa: jednym z najsurowszych i najgłośniejszych krytyków – w przestrzeni publicznej – Zełenskiego jest Borys Fiłatow, prezydent miasta Dniepr (kiedyś Dniepropietrowsk) . To on udzielał wywiadów, że „Ukraina nie potrzebuje drugiego Putina”. Nikt tak ostro nie atakował prezydenta Zełenskiego, jak on. Fiłatow jest w 100% człowiekiem Kołomojskiego. Obaj w 2014 roku uratowali miasto przed wewnętrzną „inwazją” środowisk prorosyjskich – związanych także ze światem przestępczym. Kołomojski i jego ludzie mający do dyspozycji również i część miejscowych gangsterów brutalnie rozprawili się z gangsterami sprzyjającymi Moskwie, dzięki czemu w dużym stopniu miasto to zostało przy Ukrainie.
Z naszego punktu widzenia najważniejsza jest wojna i opór Ukraińców. Warto jednak śledzić to, co dzieje się na wewnętrznej scenie politycznej u naszego wschodniego sąsiada…