Ryszard Czarnecki
„Odsuniemy Was od władzy” – wykrzykuje Rafał Trzaskowski. Póki co prokuratura z sądem do spółki odsunęła ministra Włodzimierza Karpińskiego – teraz Włodzimierza K.- od tegoż prezydenta Trzaskowskiego. Tymczasem pan Rafał powinien obecną władzę nie tyle odsuwać, co od niej się uczyć: gdy PiS wykorzystuje wszystkie możliwe środki budżetowe, to w ciągu ostatnich siedmiu lat aż pięć razy w budżecie Warszawy zostały niewykorzystane środki! Władza stolicy mogła budować mosty, obwodnice i kolejne stacje metra… Jak przejmą władzę, w Polsce będzie to samo, co w Warszawie. Już choćby tylko to jedno powinno być sygnałem dla wyborców. Jednak Trzaskowski to miękiszon w porównaniu z prawdziwymi twardogłowymi, którzy nie pieszczą się w słowach. Oto tylko wybrane przykłady, jakim językiem politycy opozycji mówią o legalnie wybranych władzach RP: „sutenerzy”, „najgorsi doliniarze”, „zachowania (…) z lektury opowieści kryminalnych z półświatka”. No, dosyć tego ścieku.
To smutne, że autorytetem dla pewnej „zaprzyjaźnionej prywatnej telewizji”, by użyć słów Andrzeja Wajdy, stał się holenderski dziennikarz, który Polaków oskarżał, że są… rusofobami (sic!), a także antysemitami. Za to ostatnie musiała przepraszać jego macierzysta redakcja. W rzeczy samej: jaka TV taki autorytet…
Podłość kontra wielkość. Tak można by zatytułować ten głęboko zawstydzający spektakl polegający na linczu (to dobre słowo!) polskiego papieża. Dla małych ludzi nie ma świętości, dla podłych ludzi – nie ma hamulców. Na szczęście Polacy są narodem, który nie lubi, jak podnosi się brudne łapy na tych, którzy ojczyźnie służyli najlepiej, jak to tylko możliwe. Dlatego też obrzydliwa reakcja budzi szlachetną, solidarną kontrreakcję. Polski papież jest nasz. Ich jest wstyd – i hańba.