Ryszard Czarnecki
Szkoda, że nasze feministki nie przypominają, ba, nie biorą na sztandary kobiety, która była lepsza i sprawniejsza od bardzo wielu mężczyzn. Przynajmniej w powietrzu. Janina Lewandowska – o niej mowa. Jej życiorys powinien, a może i musi być kanwą scenariusza sensacyjnego filmu.
Urodziła się 115 lat temu w Charkowie, a w wieku zaledwie 32 lat zginęła za Polskę w Katyniu. Była córką legendy polskiego wojska – generała Józefa Dowbora-Muśnickiego. Miała 9 lat, gdy jej tata stanął na czele I Korpusu Polskiego w Rosji. Miała lat 11, gdy Dowbor-Muśnicki został generałem broni Wojska Polskiego, a następnie dowodził Powstaniem Wielkopolskim – jednym z nielicznych polskich powstań, które wygraliśmy.
Była pilotem szybowców i samolotów, prawdziwą pionierką sportów lotniczych w Polsce. Janina Lewandowska miała stopień podporucznika pilota lotnictwa WP. Przeszła do historii zmagania się z żywiołem powietrza na Starym Kontynencie: była pierwszą kobietą w Europie, która skoczyła ze spadochronem z wysokości 5000 metrów.
Wśród 21 768 polskich oficerów wojska, policji, straży granicznej (Korpus Ochrony Pogranicza) zamordowanych w Katyniu, była jedyną kobietą.
Urodzona 22 kwietnia, zginęła w dniu swoich 32 urodzin. Mężatką była przez rok – wyszła za mąż w 1939 roku. Oglądam jej zdjęcie poślubne z mężem Mieczysławem Lewandowskim – oczywiście na tle szybowca. Ona w długiej białej sukni, on w garniturze pod krawatem, przytuleni do siebie. Cywilny ślub wzięli w Poznaniu w czerwcu 1939, kościelny dokładnie 2 tygodnie przed… napaścią Niemiec na Polskę, w Nowym Sączu na wzgórzu św. Justa – gdy wyszli z kościoła mogli patrzeć na Dunajec w dole. Mąż, krakus był instruktorem szybowcowym. Poznali się na pokazach szybowców trzy lata przed ślubem.
Rodzina Dowbor-Muśnickich była bardzo patriotyczna. I tragiczna. Legendarny ojciec, generał umiera w 1937 roku. Rok później popełnia samobójstwo brat Janki – Olgierd. Targnął się na życie z powodu nieszczęśliwej miłości… Ona sama po dwóch latach ginie z ręki naszego wroga ze Wschodu – czerwonej Rosji. Jej siostra Agnieszka Dobor-Muśnicka ginie z kolei mniej więcej w tym samym czasie, co Janina, z rąk naszego wroga z Zachodu – Niemiec, w Palmirach pod Warszawą. Tam, gdzie rozstrzelano tysiące Polaków, w tym byłego marszałka Sejmu Macieja Rataja i mistrza olimpijskiego w lekkiej atletyce Janusza Kusocińskiego.
Jej mąż został aresztowany przez Niemców na samym początku okupacji w Poznaniu. Wywieziony do Generalnej Guberni uciekł, przedostał się do Francji, potem Anglii, był pilotem najpierw w Dywizjonie Myśliwskim Nocnym „Lwowskich Puchaczy”, a potem w Dywizjonie Bombowym Ziemi Wielkopolskiej. Po wojnie ożenił się z Angielką, miał dzieci, ale zmagał się z przeszłością i pod koniec życia popełnił samobójstwo w 1997 roku.
Do końca nie wiadomo, czy Sowieci wiedzieli, że Janina jest córką generała Dobor-Muśnickiego, który komunistów nienawidził i pisał, że nie spocznie, dopóki „nie wypleni bolszewickiej zarazy”. Chętnie obejrzałbym film o Janinie Lewandowskiej i o całej rodzinie Dowbor-Muśnickich.