Jerzy Szmit
Polski polityk, publicysta, samorządowiec, były marszałek województwa warmińsko-mazurskiego, senator VI kadencji, poseł na Sejm VII kadencji. Prezes Fundacji im. Piotra Poleskiego.
Prowadzona przez „Gazetę Wyborczą” zachęta do donosicielstwa, piętnowania i eliminacji osób, które zdaniem GW, mają związki z Prawem i Sprawiedliwością nabiera rozpędu. Redakcja odkrywa następne osoby, które należy wykluczyć z życia publicznego. Zachęca swoich czytelników, aby uczestniczyli w poszukiwaniu wrogiego elementu, a gdy dostrzegą osobnika – wysłali jego dane pod wskazany przez GW adres.
GW nie przeszkadza, że jest to łamanie art. 32 Konstytucji RP, art. 21 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej, czy art. 119 i 257 Kodeksu Karnego. Dlatego złożyłem w tej sprawie zawiadomienie do Prokuratury.
W sumie linia polityczna GW od wielu lat jest niezmienna. Atakować, niszczyć i deprecjonować wszystko, co kojarzy się tradycyjnymi wartościami, przywiązaniem do patriotyzmu, suwerennością Polski i dumą Polaków ze swojej Ojczyzny. W zamian za to w głowy czytelników wciska poczucie wstydu, wmawia, że Polska i Polacy to coś gorszego, a wzorce i wskazania powinniśmy czerpać z Brukseli, Berlina, Paryża. No i trzeba pamiętać, aby Moskwa nie miała się za co na nas gniewać.
Ponieważ polityka i społeczeństwo to nie są abstrakcje, lecz realne byty to, jeżeli ktoś chce rządzić, musi wpływać na konkretnych ludzi. GW nigdy nie ukrywała, że chce rządzić w polskiej polityce.
Ostatnich osiem lat było dla Redakcji przy Czerskiej bardzo trudne. Spadała sprzedaż, instytucje rządowe przestały przelewać setki milionów za ogłoszenia i inne usługi. Zwalniano ludzi, zamykano oddziały, ograniczano imperium. W takiej sytuacji oczywiście pojawiły się kłótnie, a całej firmie groził spektakularny podział.
Serca „wyborczych” wypełnił strach, wściekłość, nienawiść do tych, którzy im zabrali luksus i splendor. Wygodny, elegancki, pełen przepychu transatlantyk wypełniony sytymi i aroganckimi pasażerami zamienił się w szalupę, na której trzeba było dobrze wiosłować. Co prawda wiadome było, że mocodawcy zza oceanu nie dadzą zatonąć, ale luzik i pełne portfela dla rzesz marynarzy, podoficerów, a nawet oficerów skończyły się. Oczywiście kierownictwo tego specjalnie nie odczuło, no ale wiadomo, kto jest od czego.
Wróg był zatem jasno rozpoznany, a plan prosty: zniszczyć Prawo i Sprawiedliwość, wyeliminować jego ludzi z życia publicznego, a sympatyków i zwolenników zniechęcić i zastraszyć. Machina ruszyła i każdy pretekst był dobry, by zaatakować. Kiedy pretekstu nie było, wystarczyło kłamstwo, obmowa, plotka albo wyobraźnia ideologów Czerskiej.
Wymyślono teorię antypisu i totalnej opozycji. Codziennie była wlewana do serc i umysłów czytelników. Wynikiem tego były morderstwa, napady, ataki i nieustanne znieważania, opluwanie i podsycanie nienawiści przeciwko ludziom, których redakcja wskazywała jako związanych z Prawem i Sprawiedliwością. Osiem gwiazdek wszczepione w mózgi wyłączyło myślenie, przyzwoitość, opory moralne. Pisiorów trzeba zwalczać wszelkimi metodami. Każdy czyn skierowany wobec ludzi kojarzonych z PiS, łącznie z najdalej idącymi groźbami i fizycznymi napaściami będzie usprawiedliwiony i w przyszłości nagrodzony.
Nieraz słyszę pytanie: jak to możliwe, że ludzie aspirujący do społecznych elit pozwalają sobie wciskać każdą bzdurę, kłamstwo, manipulację Wyborczej? Jak można być przewrotnym i złym, aby zachęcać osoby aspirujące do roli luminarzy kultury, sztuki, nauki do uczestnictwa w seansach nienawiści? Popisywania się w licytacjach kto ułoży bardziej złożone przekleństwo, kto olśni bardziej plugawym słowem. A może na to pytanie jest prosta odpowiedź? Tak często się składa, że owi luminarze otrzymują za to lukratywne role, występują na dobrze opłacanych koncertach i imprezach.
Teraz gdy jest nadzieja na odsunięcie PiS od władzy, Wyborcza z dumą tworzy listy proskrypcyjne osób związanych z Prawem i Sprawiedliwością, które mają być natychmiast odsunięte od pełnienia funkcji publicznych. Nawołuje czytelników, aby wskazali w swoich środowiskach, kto jeszcze na tej liście powinien się znaleźć. Tak właśnie wygląda proceder nazywany szmalcownictwem.
Jego istota polega na tym, że ten, kto jest u władzy, chce zniszczyć, zlikwidować, wyrugować z przestrzeni publicznej wszystkich „innych” i „obcych”. Tym obcym trzeba zabrać co tylko mają, zaczynając od źródła utrzymania, a na godności i życiu kończąc. Nic nie usprawiedliwia nakręcania spirali nienawiści. Pogromy w historii dotyczyły ludzi innej narodowości, wiary, przekonań politycznych. Tak motywowane zbrodnie nadal zdarzają się, gdy do władzy dochodzą pełni nienawiści fanatycy. Bo motywacja zawsze jest taka sama: nasi wrogowie mają zniknąć i nigdy nie wrócić. Trzeba ich opiłować, żeby już nigdy nie podnieśli głowy. Porównania, których używam w opisie Waszych działań, są w pełni uzasadnione.
Szamalcownik oczekuje nagrody. Nagrodą ma być powrót starych dobrych czasów. Kasa ma znowu popłynąć do redakcji przy Czeskiej, a jej kierownictwo zadecyduje do kogo jeszcze.
Piszący do Wyborczej dobrze wiedzą, że realizują model porządku społecznego obowiązujący na wschód od Bugu. Według niego w polityce nie ma rywali, nie ma konkurentów, nie ma woli wyborców, którzy mogą dokonywać zmian władzy. Na wschodzie do władzy jest predestynowana jedna grupa. Według GW w Polsce mogą to być wyłącznie ludzie, których wskaże ich redakcja. Jeżeli pojawi się inna, to trzeba się ją zlikwidować.
I tyle: bić Pisiora! Cały program szmalcowników.