Ryszard Czarnecki
W Rotterdamie, portowym mieście na co dzień gra piłkarski klub Feyenoord, który czasy świetności ma już za sobą. W tych dniach w tym holenderskim mieście okazało się, że czasy świetności ma już za sobą Donald Franciszek Tusk – właśnie tam zdekapitowano go z funkcji szefa Europejskiej Partii Ludowej. Tuska zastąpił stary europejski wyjadacz, Niemiec Manfred Weber.
Wbrew temu, co głosi spora część dziennikarzy, kadencja Tuska nie zakończyła się ot, tak, po prostu, w terminie. Szefa EPL wybiera się zawsze jesienią, co trzy lata. Byłego szefa Rady Europejskiej wybrano na stanowisko przewodniczącego EPL w listopadzie 2019, cztery miesiące po tym, gdy ustąpił ze swojej funkcji w Radzie Europejskiej. Jego kadencja miała trwać do listopada 2022. Została jednak skrócona.
Oficjalnym powodem jest, że stary-nowy lider PO ma się zająć przygotowaniem do wyborów parlamentarnych w Polsce w 2023 roku. Tłumaczenie kupy się nie trzyma – to widzi każdy. W oczywisty sposób fakt, że Tusk był szefem największej europejskiej partii politycznej, wzmacniało Platformę Obywatelską i jego osobiście już nawet nie tyle w walce z obozem władzy w naszym kraju, co w relacjach z innymi partiami opozycyjnymi, które Tusk chciał zdominować i które miały być kwiatkiem do platformerskiego kożucha. Brak tej brukselskiej funkcji (i to po skróceniu kadencji!) – pozycję i samego Tuska osobiście i jego partii wyraźnie osłabia. „To oczywista oczywistość!”, że Tusk bez tej funkcji będzie słabszy. A jednak tak zdecydowano i o czymś to świadczy.
Stanowisko stracone przez Tuska zajmie pupilek Angeli Merkel, pochodzący z Bawarii i reprezentujący siostrzaną wobec CDU pani kanclerz partię – CSU. Miał on od lat olbrzymie europejskie ambicje polityczne. Już w 2016 roku było głośno o jego przygotowaniach do objęcia w styczniu 2017 na dwuipółletnią kadencję funkcji przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Wówczas jednak zrezygnował z kandydowania i poddania się prawyborom w ramach grupy politycznej EPL w europarlamencie, ponieważ znacząca część europarlamentarzystów z jego frakcji, zwłaszcza z Europy Południowej, jasno dała mu do zrozumienia, że popiera Włocha Antonio Tajaniego (wówczas kadencja szefa PE na lata 2017-2019 w ramach porozumienia z socjalistami przypadła EPL).
Przez następne dwa lata mówiło się głośno o tym, że Manfred Weber jest szykowany na stanowisko szefa Komisji Europejskiej na kadencję 2019-2024 i będzie drugim Niemcem w historii kierującym KE od czasów Waltera Hallsteina, który w latach 1959-1969 był nie tylko pierwszym Niemcem -szefem Komisji, ale w ogóle pierwszym przewodniczącym tej struktury i to przez dwie pięcioletnie kadencje. Weber był nawet oficjalnym kandydatem EPL na to stanowisko, ale po wyborach europejskich nr 1 w KE… została niespodziewanie jego rodaczka, Ursula Gertrud von der Leyen.
EPL wybrało więc w miejsce Tuska bardzo doświadczonego na europejskiej scenie politycznej polityka. Od czego powinien zacząć? Chyba od wizyty u okulisty: to właśnie on na początku stycznie 2017 roku grzmiał w wywiadach o setkach tysięcy (sic!) demonstrantów na ulicach polskich miast w czasie kabaretowego puczu, który chciała przeprowadzić opozycja.