Ryszard Czarnecki
Formacja Emmanuela Macrona Ensamble wygrała wybory parlamentarne matematycznie, bo uzyskała największą liczbę mandatów, ale przegrała politycznie, bo straciła bezwzględną większość w niższej izbie parlamentu. Co więcej, w interesie tych, którzy odnieśli olbrzymi sukces – skrajnej lewicy i narodowej prawicy – nie leży pomoc w tworzeniu koalicji rządowej, bo słusznie zakładają, że pobyt w opozycji będzie im tylko służył.
We Francji nie ma tradycji rządów mniejszościowych, można więc się spodziewać, że Macron pójdzie w kierunku tworzenia rządu z Republikanami. Ta centroprawicowa formacja politycznych sierot po gen. de Gaulle’u uzyskała najgorszy wynik w historii, wyraźnie ulegając partii Marine Le Pen w prestiżowej batalii o bycie pierwszym na prawo od centrum. Zwycięzcami tych wyborów są skrajna lewica, której przewodzi europoseł Jean-Luc Melenchon – najbardziej prorosyjski polityk na i tak prorosyjskiej francuskiej scenie politycznej – oraz narodowa prawica, która uzyskała najlepszy wynik w historii. Polityka międzynarodowa Paryża po wyborach nie zmieni się ani o jotę. Pasują tu słowa Gogola: „Stare jeszcze nie umarło, nowe jeszcze się nie urodziło, ale jedno i drugie zagraża żyjącym”.